Orest (Piotr Polk) nie ma lekko. W najbliższym odcinku będzie musiał przekonać Dominika, że warto uczyć się matematyki. Ale, jak się okaże, to nie matma jest największym problemem jego syna. Chłopak nieoczekiwanie wyzna, że chce chodzić na boks, Możejko zgadza się zapisać go na sztuki walki, ale pod warunkiem, że poprawi oceny.
Parę dni później Orest jest świadkiem bójki pod szkołą Dominika. Chłopak nieudolnie zadaje ciosy na oślep. Jest popychany i wyśmiewany. – Zobaczymy, mięczaku, jaki jesteś mocny! No pokaż, co potrafisz! – krzyczy jeden z napastników. Możejko wkracza między chłopców i rozdziela ich. Okazuje się, że Dominik chciał się nauczyć boksować, żeby udowodnić, że umie przyłożyć i że jest synem gliny.
– Dlaczego o niczym mi nie powiedziałeś? – spyta Orest. – A kto kiedyś powiedział, że prawdziwy facet sam rozwiązuje swoje problemy? – odpowie smutno chłopak. Możejce zabraknie riposty. Bez gadania zapisze syna na sztuki walki. Już na pierwszym treningu okaże się, że chłopak ma talent. A do tego trener uspokoi Oresta, że na zajęciach kierują się filozofią pogodzenia ze światem, a nie pokonaniem wroga. Ta sytuacja zmieni Oresta. – Wiesz co? Przemyślałem sprawę i muszę ci powiedzieć, że prawdziwy facet nie zawsze musi sam rozwiązywać swoje problemy. Może porozmawiać o nich z bliskimi. Na przykład – powie.
Czy to koniec problemów wychowawczych w rodzinie Możejki?
„Ojciec Mateusz” w czwartek o 20.30 w TVP 1.