To już będzie czwarty premierowy odcinek z dziesiątej serii „Rancza”, a w nim: niespodziewany gość w dworku, Klaudia ponownie ukulturalnia wieś, a biskup podejmuje się szlachetnej misji!
Klaudia (Marta Chodorowska), odstąpiwszy od terapii Kusego, ze zdwojoną energia powróciła do realizowania swoich planów ukulturalniania wsi. Na drodze niespodziewanie staje jej radny z Dopiewa – jak wiadomo niereformowalny i odporny na wszystko, co postępowe. Klaudia jednak nie nazywałaby się Kozioł, gdyby na tak oporny element nie znalazła metody. Użycie genów po tatusiu w „stanie wyższej konieczności” zawsze przynosi efekty.
Biskup podejmuje się szlachetnej misji, dając dowód, że Kościół powinien być zawsze z wiernymi, a nie przeciwko nim, nawet jeśli zgrzeszą. Jego działania dają nadzieję, że nawet najbardziej zbłąkana owieczka nie będzie wykluczona z chrześcijańskiego stada.
Prezes PPU upaja się swoją odwagą, w nieskończoność oglądając w telewizji film ze swoim udziałem. Odmiennego zdania, jeśli chodzi o to jego wyjątkowe męstwo jest Halina Kozioł (Violetta Arlak). Za dobrze go zna, żeby nie widzieć w tym jakiegoś „szwindla”. Czerepach (Artur Barciś) postanawia jej udowodnić, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Halina jest w szoku…
W dworku niespodzianka – z wizytą przyjechała Grażyna (Dorota Segda), matka Kingi. Niby tylko na chwilę, będąc przejazdem w pobliżu. Kiedy usłyszała, że Lucy z Dorotką są w Ameryce, nagle zmienia swoje plany i postanawia zostać na dłużej, by zaopiekować się „sierotami”. Żegnajcie odgrzewane pierogi, witajcie wystawne kolacje i obfite śniadania. Kinga (Agnieszka Pawełkiewicz) za dobrze zna swoją, jakby nie było rodzoną matkę, żeby nie widzieć w tym zainteresowaniu, szczególnie „słomianym wdowcem” jakiegoś podstępu z jej strony.
„Ranczo” w niedzielę o 20.25 w Jedynce.