W drugim odcinku nowej serii „Życie na kredyt” strażacy otrzymują wezwanie do jednego z warszawskich biurowców. Kiedy przyjeżdżają na miejsce, okazuje się, że pożar spowodował zdesperowany klient banku, który najpierw oblał się benzyną, a potem podpalił. Ogień rozprzestrzenił się na całe piętro. W roli desperata wystąpił Arek Detmer.
Jak przygotować aktora do tak trudnych scen? Opowiada Leszek Borlik, konsultant na planie „Strażaków”.
– Takie sceny realizuje Zespół Kaskaderów Filmowych STUNT. Niezbędna jest odpowiednia wiedza: przede wszystkim nie można stać w miejscu, gdyż płomienie mogą dosięgnąć twarzy. Ważna jest również ciągłość przemieszczania się, odpowiedni sposób, w który się upada, przygotowanie pola do gaszenia oraz środków gaśniczych niewchodzących w reakcję ze środkiem powodującym spalanie oraz niepowodujących gwałtownej zmiany temperatury. Jakiekolwiek niedopatrzenie przy takich scenach może spowodować zagrożenie życia w wyniku poparzenia górnych dróg oddechowych, zwęglenia tkanki oraz co ciekawe, odmrożenia.
A jak pracować, kiedy w scenie zadymione jest całe piętro? Czy jest to uciążliwe dla całej ekipy?
– W tych scenach stosowany jest roztwór parafinowy do zadymiarek teatralnych. Dym jest obojętny dla oczu i śluzówek, nie powoduje podrażnienia przełyku i dróg oddechowych. Ważne jest doświadczenie filmowe nabyte przez lata pracy w tej branży, które ma zespół efektów specjalnych Janusza Bykowskiego i Witka Gajzlera.
Najwięcej obaw budzi zawsze prawdziwy ogień, z którym obcuje się na planie. Mimo, że jest on robiony w mniejszym wymiarze i później dopiero w postprodukcji odpowiednio wzmacniany, ekipa musi przestrzegać zasad bezpieczeństwa. Przy każdej scenie z płomieniem pomieszczenia są wcześniej zabezpieczane przez dobudowanie podłóg i sufitów z impregnacją przeciwpożarową, a na planie są strażacy gotowi do prowadzenia działań.